Kobieta w czarnej
kurteczce, a za nią mały chłopczyk. Pieszo wracają, do położonego
na obrzeżach Warszawy malutkiego domu. Ona niepewnym krokiem, a
maluch w podskokach. Niektórzy się im przyglądają, inni pytają
tylko ,,Widziałeś kiedykolwiek tego malca z ojcem???,. Często
odpowiedź była krótka ,,NIE,, a niekiedy dłuższa, ale ledwo
słyszalna. Plotki były różne: wyjechał i nie wie że ma dziecko,
zostawił tą biedną kobietę, lub po prostu znalazł sobie inną.
Tylko ona wiedziała prawdę. No i wliczając jej przyjaciół.
Tak to była ona, ale
już nie ta sama, pewna siebie kobieta. Teraz bardzo często płakała
i jej oczy były często rozmazane. Malec gdy tylko słyszał ciche
pochlipywanie od razu leciał do kuchni i pytał:
- Mamusiu czemu znowu
płaczesz?
A gdy nie otrzymywał
odpowiedzi, siadał jej na kolanach i wtulony znowu zadawał pytanie:
- Tata nie wróci do nas
prawda?
To małe dziecko miało
na imię Jaś. Tak. Po ojcu. Kiedy pierwszy raz zobaczył grób
swojego taty, wciąż zastanawiało go, co tak naprawdę się tam
wtedy stało. Mama zawsze tylko rozpoczynała zdanie, ale nigdy go
nie dokończyła. ,,Widzisz Jasieńku była wojna i..,, wtedy zawsze
uświadamiał sobie, że nie powinien był o to pytać. Dzisiaj było
inaczej niż zwykle. Mama przyszła po niego do szkoły, później
poszli do sklepu i wracali do domu inną drogą niż zwykle. Jaś nie
znał tej drogi. Myślał, że idą tam gdzie zawsze po szkole
chodził. Na cmentarz. Tylko tam mógł opowiedzieć wszystkie swoje
problemy. Jak na spowiedzi! Ale nigdy nie poruszał tego, co widział
wiele razy wieczorem. Tego smutku i łez swojej mamy.
- Dlaczego nie idziemy
tą samą ścieżką co zawsze? - zapytał malec.
Lena otarła łezkę i
znowu popatrzyła, tym wzrokiem którego Jaś nie lubił.
- Ciocia Wiktoria
poprosiła, żebym do niej przyszła. Muszę z nią porozmawiać, a
ty przecież lubisz się bawić z Łucją.
Tak. Mała ukochana
córeczka Wiktorii i Władka. Czego tylko nie chce to ma. Ale jest
ładna, uczynna i bardzo utalentowana. Zawsze ma na sobie sukienkę i
jakieś ładne pantofelki. I pomyśleć, że ma oboje rodziców, a
jej ojciec tak wiele przeszedł... Najpierw Pawiak, później
choroba... A matkę tak kochał... Zwykle bywał z Łucją mimo, że
nie widział jej, ani w pierwszym roku po urodzeniu, ani w drugim i
mógł ją sobie tylko wyobrazić, a to było bardzo trudne... Kiedy
ujrzał ją po raz pierwszy, płakał.. czemu się właściwie dziwić
... była do niego tak podobna....
Kiedy Wiktoria
dowiedziała się, że będzie miała dziecko, powiedziała o tym
tylko Lenie. Ta nigdy nie wyjawiła jej tajemnic, a Wiktoria
odpłacała się za to jej pomocą w uporaniu się ze smutkiem, mimo,
że wcale nie było jej przy Lenie, kiedy straciła swojego
ukochanego ,,żołnierza,,.
Lena,, wciąż
pamiętała ten dzień gdy Janek został zastrzelony na oczach jej,
Bronka i Jasia. Nie było jej łatwo w te pierwsze dni. A przecież
zostały dwa dni, dwa dni do wolności, której nie wykorzystała...
*
Witaj :*
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga. Wśród linków na moim są różne, ale nie ma nic o "Czasie honoru". Teraz jak tak myślę, to trochę wstyd i żałuję, że tak późno zabrałam się za lekturę opowieści inspirowanych jednym z moich ulubionych seriali...
Piszesz genialnie! Forma pamiętnika jest jedną z moich ulubionych, ale też i wymagających. Sprostałaś, Wikusiu :) Na początku kompletnie nie skojarzyłam Jasia z Leną i Jankiem, ale później wszystko złożyło mi się w całość.
Lecę nadrabiać dalej :*