wtorek, 29 października 2013

cz. XIII "Kłutnia"

Dawno mnie tu nie było.... Ojej ale się stęskniłam.. Znów mogę sie dzielić z wami moimi pomysłami na dalesz losy naszych kochanych bohaterów.. Kocham Was za to że mogę wciąż dodawać więcej a wy z takim zainteresowaniem to czytacie... PRZYPOMINAM IŻ KOPIOWANIE JEST ZABRONIONE... KAŻDA PRÓBA SKOŃCZY SIĘ ŹLE.. JA JESTEMUCZCIWA I TEGO SAMEGO OCZEKUJĘ OD WAS.. KOCHANI ŚCISKAM I CAŁUJĘ.. Wikusia <3 :*


Kiedy wbiegła do szpitala, natychmiast skierowała się do gabinetu doktor Hanny. Kiedy ją ujrzała, rozpłakała się.
-Spokojnie! Wiktorio!-powiedziała od razu doktor Hanna. Podeszła do szafki, wyjęła jakieś tabletki i podała dziewczynie.-Weź je.
Kiedy Ruda się uspokoiła zapytała.
-Co on tutaj robi?
-Spokojnie. Dostał w głowę. Wygląda to groźnie, ale nie martw się, wyjdzie z tego.
Hania już sama nie wiedziała co mówi. Z jednej strony, ukrywała przed Rudą prawdę, a z drugiej była to jej przyjaciółka. Przecież nie mogła jej powiedzieć, że nie wie czy jest wszystko dobrze, że nie wie co się stało, a już na pewno czy Władek się obudzi. Ona tak go kochała, a Hania widziała jak się o niego boi.
-Ale jak to si stało?!
-Nie wiem ale Bronek powinien wiedzieć.
Ruda osłupiała.
-Przepraszam. Kto?
-No Bronek. Bronek Woyciechowski. To on go przyniósł z kolegą. Są przyjaciółmi z tego co wiem.
-Tak ale on był w Anglii!
-Nie wiem nic o tym.
-A czy mogę zobaczyć Władka?
Hania uśmiechnęła się.
-Oczywiście.
Przeszły kilka sali, aż wreszcie dotarły do tej w której leżał Władek. Ruda natychmiast podeszła do łóżka męża.
-Władek... Kochanie...-zaczęła mówić, delikatnie gładząc jego rękę. Popatrzyła na Hanię.
-Dostał tabletki przeciwbólowe. Trochę pośpi.-Ruda już chciała coś powiedzieć, ale Hanna ją wyprzedziła.-Możesz posiedzieć przy nim..
Na twarzy Rudej pojawił się płytki uśmiech.
-Już nigdy nie pozwolę Ci wyjechać..-szepnęła mężowi do ucha.-Nigdy...
Dziewczyna siedziała tak kilka godzin patrząc na swojego żołnierza. Nagle wstała i popatrzyła na zegarek.
-Już tak późno. Mama będzie się martwić..-powiedziała po cichu. Nachyliła się nad Władkiem i pocałowała go lekko.
-Przyjdę później... Obiecuję..
Ruda wstała i podeszła do wyjścia. Jeszcze raz popatrzyła na Władka i wyszła.

* * *

W mieszkaniu Celiny i Michała panowała nieprzyjemna atmosfera. Co i raz któreś krzyczało na drugie.
-Michał!!! No błagam Cię!!! Od mojej wizyty minęły trzy miesiące!!! Już nie mam co wymyślać! Byłeś chory, później wyjechałeś.. Co teraz??!!-krzyczała Cela.
-Nie wiem, ale nie możemy tam iść!-odparł Michał.
-A nie myślałeś o mamie?!?
-Nie, nie myślałem! Myślę o niej codziennie od kąt wyjechaliśmy! A ty mi mówisz, że nie myślę!!???
-O nie mój drogi!! To już są twoje słowa!! I nie wiem jak ty, ale ja idę dzisiaj do Rudej. Chcesz możesz iść ze mną.. Nie to nie, ale ja sama twojej mamy na ślub nie zaproszę bo to twoja matka, a nie moja!
-To nie wysłałaś jej zaproszenia tak jak reszcie??
-To ja miałam wysyłać?! Po drugie najbliższą rodzinę zapraszać listownie??!! Nie uważasz, że to niegrzeczne??
-A jakoś Władka zaprosiliśmy listem!
-Ale to brat!!
-A co ma piernik do wiatraka??
-To że.. A zresztą..
-Może chcesz mi coś powiedzieć?
-Tak! Chcę! Myślałam że przy większej okazji, bo na razie wiedzą o tym tylko dziewczyny!
Michał oprzytomniał.
-Ale o czym?
-Będziemy mieli małego bąbla w domu!
-Co?-Michał zrobił wielkie oczy.
-No to!! Jestem w czwartym miesiącu! To co Ci wtedy mówiłam, to prawda! Ty jakoś nie wyraziłeś zainteresowania! A jaką wtedy minę zrobiłeś!-Celina zaczęła płakać.-Jak nie chcesz, to możemy odwołać ślub!
Michał opadł na krzesło.
-Ale dlaczego nie dasz mi nic powiedzieć?!-zapytał.
-A jak myślisz!?!!-krzyknęła, po czym wzięła czarny płaszcz i wyszła trzaskając drzwiami.