niedziela, 29 grudnia 2013

cz. XVII "Inny, radosny czas..."




"O, Matko odłóż dzień narodzenia

Na inny czas
Niechaj nie widzą oczy stworzenia
Jak gnębią nas
Niechaj się rodzi Syn Najmilejszy
Śród innych gwiazd
Ale nie tutaj, nie w najsmutniejszym
Ze wszystkich miast..."





Michał i Celina szykowali się do wyjścia. Dziewczyna miała na sobie prześliczną niebieską sukienkę i baletki, a Michał ubrał czarny garnitur. Razem wyglądali fantastycznie.
-Kochanie jeszcze płaszczyk..-przypomniał narzeczonej Michał.
-Pamiętam, pamiętam..-uśmiechnęła się.-A pomożesz mi go narzucić?
Guzik natychmiast pomógł Celinie ubrać kremowy płaszcz. Był on przeznaczony tylko na specjalne okazje. Na co dzień dziewczyna miała inny, zielony. Co prawda troszkę przedarty na łokciach o dopiąć się w nim było ciężko nawet u góry.
-A ty kapelusza nie bierzesz? Będzie Ci do marynarki pasował.-powiedziała i uśmiechnęła się leciutko.
Michał wziął kapelusz i nałożył go. Faktycznie nie wyglądał w nim źle, wręcz przeciwnie dodawał mu uroku.
-To chyba możemy wychodzić..-powiedział i uśmiechnął się do Celi.
-Tak chyba możemy..-dodał i wyszła z mieszkania.


*            *         *


"Bo w naszym mieście, które pamiętasz
Z dalekich dni,
Krzyże wyrosły, krzyże i cmentarz
Świeży od krwi
Bo nasze dzieci pod szrapnelami
Padły bez tchu..."

        Pani Maria przygotowywała stół, bo zaraz powinni schodzić się goście. Większość prac przygotowała sama, ale nie miała tego za złe swojej synowej. Za bardzo ją kochała i wiedziała, jak ona bardzo kocha jej syna.
Podczas, gdy pani Maria krzątała się po kuchni, Ruda siedziała przy Władku. Był cały rozpalony. Gorączka nie spadała już prawie godzinę. Od czasu do czasu, po jej policzku płynął strumień łez. Za bardzo go chyba kochała i za wiele widziała w swoim życiu. Przeżyli razem wszystko. Zawsze byli razem.. Wiktoria wzięła Władka za rękę i zaczęła szeptać.
-Wiem, że pewnie mnie nie słyszysz, ale chciałabym, żebyś wiedział, że jestem, cały czas będę przy tobie. Ty też siedziałeś przy mnie, kiedy nosiłam pod sercem naszą ptaszynkę. Pamiętam, jak wieczorem śpiewaliśmy razem wszystkie znane nam kolędy.. W tym roku, będziemy śpiewać je wszyscy razem.. Ja, ty, mama, Łucja, Lenka, Jasiu, nawet Michał i Celina przyjdą.. Kocham Cię..-powiedziała, ucałowała męża, po czym położyła się delikatnie koło niego i po chwili zasnęła.
Godzinę później w pokoju zjawili się goście. Pierwsza przyszła Lenka z Jasiem, a zaraz za nią śmiejący się Michał, który prowadził za rękę ciężarną narzeczoną. Łucja z Jasiem biegali wokół stołu śpiewając kolędy. Celina patrzyła na nich z uśmiechem na twarzy. Wyobrażała sobie, że za kilka lat i jej pociecha będzie taka zadowolona. Przy stole brakowało jeszcze tylko dwóch osób: Władka i Rudej. Pani Maria postanowiła sprawdzić jak wygląda sytuacja. Podeszła pod drzwi sypialni i pomalutku je popchnęła. Kiedy weszła do pokoju, od razu na jej ustach pojawił się uśmiech. Obydwoje smacznie spali. Władek na boku, a Ruda wtulona w niego tak, żeby nie spaść. Maria postanowiła, że jest to tak piękny obrazek, że nie ma sensu ich budzić. Podeszła tylko i przykryła ich kocem, bo wieczory były wyjątkowo zimne i wróciła do gości.
Na początku wieczerzy wszyscy dzielili się opłatkiem. Każdy z każdym. Michał z Celiną, aby zawsze byli razem i by ich mała pociecha była zdrowa. Lenka z panią Marią, żeby się im poszczęściło jeszcze w życiu. Jaś z Łucją, żeby im było dobrze. Później jeszcze Michał złożył życzenia mamie, Lenka Celi, Michał Łucji i Jasiowi, a kiedy wszyscy byli zarażeni magią świąt, zasiedli do stołu wigilijnego, na którym oprócz pięknego nakrycia widniała kapusta, ziemniaki, karp oraz kilka owoców i makowiec. Wszyscy spróbowali wszystkiego. Nawet Celina chociaż nie lubiła kapusty, to w ten wyjątkowy wieczór poświęciła się i spróbowała. Wigilia była pierwszym dniem, kiedy w domu Konarskich zapanowała radość. Nie było jej już długo, a nawet kiedy przez chwilkę można się było nią cieszyć, to zaraz ją coś przerywało. Wtedy było inaczej. Wszyscy byli odświętnie ubrani i śmiali się do późnego wieczoru. To był wspaniały dzień..
Władek obudził się, kiedy za drzwiami słychać było śpiewanie kolęd. Chciał się odwrócić, ale poczuł, że za nim ktoś leży. To była Ruda. Wcale nie chciał jej obudzić. Tak jakoś samo wyszło, bo kiedy się poruszył, ona natychmiast otwarła oczy.
-Wszystko w porządku?- zapytała zaspanym głosem.
-Tak, tylko jeszcze mnie troszkę głowa boli, a tak to dobrze..-powiedział, po czym dodał.-Może chodźmy do nich?
-Nie może lepiej nie... Wiem, że dzisiaj jest wspaniały dzień, ale twoja mama powiedziała, że lepiej będzie kiedy nie będziesz wstawać..-poradziła mężowi, Wiktoria po czym przytuliła się do niego.
-Ale ja się już naprawdę dobrze czuję.. A co z rączką gwiazdki?
Ruda zastanowiła się czy powiedzieć mu czy nie.
-Dobrze wszystko.-uśmiechnęła się do Władka.-Może pójdziemy na pasterkę? Jest dzisiaj w kościele św. Anny.
-Możemy iść..-uśmiechnął się lekko.
-A zaśpiewamy razem kolędy tak jak kiedyś?
-Pewnie...
W tym momencie w sypialni rozległ się cichy śpiew. Najpierw było słychać ciche słowa kolędy „Cicha noc...”, później „Dzisiaj w Betlejem”. Była to ulubiona kolęda Władka, bo zawsze śpiewali ją razem z ojcem. Zawsze rozpoczynał on, później dołączała się Matka, następnie Władek, a na końcu Michał. Nie zapomniane lata. Jednak teraz miał najukochańszą żonę i wspaniałą córkę, za którą oddał by własne życie, gdyby zaszła taka potrzeba.

Michał z Celiną mieli przygotowaną dla reszty małą niespodziankę. Ale przede wszystkim dla małej Łucji. Cela wstała i wyjęła pięknie zapakowaną paczkę.
-Kochani, to jest taki mały prezent od nas, przede wszystkim dla małej ślicznotki, ponieważ doszły nas słuchy, że mała zbiła wszystkie bańki na choinkę..-powiedziała, podając pani Marii pudełko. Łucja otworzyła je i aż krzyknęła z radości.
-Idź podziękować cioci i wujkowi..-powiedziała Maria. Malutka obiegła cały stół i rzuciła się wujkowi na ręce. Guzik cieszył się z tego, że mała tak go lubi.
-Ciocię tylko ucałuj, bo wiesz, że nie może cię wziąć na rączki.-powiedział, po czym nachylił ją, żeby mogła pocałować Celę. Ta uśmiechnęła się, bo wyobraziła sobie, jak Michał trzyma na rękach ich dziecko, a ono się uśmiecha w najlepsze.
-To co? Idziemy powiesić na choince smakołyki?-zapytała pani Maria, a cała reszta gości poszła ją ubierać.

*          *         *


-Na pewno już się dobrze czujesz?-zapytała Ruda dla upewnienia się.
Władek popatrzył na żonę.
-Na pewno.. Przecież wiesz, że jak mówię, że wszystko dobrze to znaczy, że jest dobrze..-powiedział i ucałował Rudą.
-Nie jestem teraz pewna, bo jak cię pytałam przedtem czy wszystko dobrze to powiedziałeś że tak, a nie mogłeś się na nogach utrzymać.
-Ale...-zaczął i nie skończył bo przerwała mu Ruda.
-Władek... Za wiele dla mnie znaczysz.. Kiedy leżałeś chwilę temu na łóżku z gorączką, która nie chciała spaść to naprawdę myślałam, że...
-Ciii... Już dobrze..-powiedział i przytulił ją mocno do siebie.
-Po prostu nie chcę, żebyś wyszedł z sypialni i znów stracił przytomność.. Boję się o ciebie...-dodała i pocałowała go.
-Skarbie...-wziął jej twarz w dłonie i kontynuował.-To nie moja wina, że wtedy tam..
-Nie rozmawiajmy dzisiaj o tym.. Proszę.. Jest wigilia..
-To ja się pójdę przebrać.. Poczekasz?
-Na ciebie kochanie zawsze... A ja mam się przebrać?
-Nie, no ty jesteś przystojny we wszystkim.-powiedziała z uśmiechem.-Nawet z tym bandażem ci do twarzy..
Nie minęło dziesięć minut, zanim Ruda znów wróciła do sypialni. Władek przetarł oczy, żeby się upewnić czy na pewno nie śpi.
-Ruda...Jakaś ty piękna..
Wiktoria się uśmiechnęła.
-To co idziemy?-zapytał, a Ruda się do niego zbliżyła. Poprawiła mu kołnierzyk i zawiązała krawat.
-Teraz wyglądasz jak …
-Jak kto?-zapytał Władek, ale w odpowiedzi nie usłyszał słowa. Ruda zbliżyła usta i pocałowała go.
-To co idziemy?-zapytała dziewczyna. Władek pokiwał głową.
Wszyscy siedzieli przy stole, i rozmawiali. Kiedy Michał zobaczył brata, wstał i podbiegł się przywitać.
-Władziu!!-zawołał i przytulił go.
-A ty co Guzik... Wiesz już czy chłopczyk czy dziewczynka?-zapytał chichocząc.
-A skąd mam wiedzieć?-zapytał i spojrzał na narzeczoną.
-Oj Guzik, Guzik...-powiedziała Ruda.
Sama Celina uśmiechnęła się i wstała, żeby go przywitać.
-Jak się czujesz?-zapytała, przytulając przyjaciela.
-Dobrze...-odpowiedział, odwzajemniając uścisk przyjaciółki.
Po chwili odwróciła się Lena.
-Władek!-wstała z krzesła, a on podszedł do niej. Lenie, aż popłynęły z oczu łzy.-Tęskniłam...
-Ja też...-powiedział.
Ostatnią osobą która chciała uścisnąć syna, była pani Maria.
-Władziu.. Jak się czujesz?-szepnęła mu do ucha.
-Dobrze..-powiedział, jednak poczuł, jak zaczęły się pod nim uginać nogi.
Ruda widząc to, podeszła i pomogła pani Marii.
-Władek proszę usiądź...-poprosiła męża. Władek zawsze słuchał Rudej więc i tym razem zrobił to, o co prosiła.
-To może, skoro już jesteśmy w komplecie, rozpoczniemy wreszcie rodzinne śpiewanie kolęd?-zapytał Guzik.
Wiktoria wzięła krzesło i usiadła obok męża. Władek popatrzył na nią.
-I co? Mówiłam żeby zostać?-zapytała.
-Mówiłaś, ale już naprawdę wszystko dobrze.-odpowiedział, a ta przytuliła się do niego..
Po chwili, można było usłyszeć radosne śpiewanie „Lulaj, że Jezuniu”. Gdy skończyli, zapadła cisza. Dopiero Maria uratowała sytuację.
-Dzisiaj w Betlejem, dzisiaj w Betlejem-zaczęła.
-Wesoła nowina..-dołączyli Władek z Rudą.
-Że panna czysta, że panna czysta..-dodali Michał z Celiną, a na końcu już wszyscy razem śpiewali.
-Porodziła syna... Chrystus się rodzi, nas oswobodzi.. Anieli grają, króle witają.. Pasterza śpiewają, bydlęta klękają.. Cuda, cuda ogłaszają..
Teraz cała rodzina Konarskich miała w oczach łzy, bo ta kolęda wywoływała wyjątkowe wspomnienia. Także Wiktoria, choć próbowała ocierać łzy mężowi, to też je posiadała. Już dawno nie śpiewali tej kolędy wspólnie, razem, przy stole wigilijnym. Wiktoria przesiadła się na kolana Władka i zapytała z uśmiechem.
-Utrzymasz mnie skarbie?
Władek nie musiał odpowiadać. Był uśmiechnięty bo kiedy ostatnio tak siedziała nie było jeszcze z nimi ich kruszynki. Dziewczyna oparła głowę na ramieniu męża i dodała.
-Kocham Cię..
Władek uśmiechnął się i ucałował dziewczynę w głowę.
-Chyba czas na prezenty!-zawołała Lenka.
Łucja z Jasiem natychmiast pobiegli do choinki i zaczęli znosić prezenty.
-Wujek przeczytasz?-zapytał Michała Jaś.
-Pewnie...-powiedział, po czym dodał.-Zanieś cioci Wiktorii.
Chłopczyk natychmiast pobiegł do Rudej i wręczył jej prezent.
-Mam nadzieję, że ci się spodoba..-powiedział Władek, a dziewczyna zaczęła rozdzierać papier. W środku znalazło się małe pudełeczko.
-Co to jest?-zapytała z uśmiechem na ustach.
-Otwórz..-odpowiedział na pytanie żony.
Ruda zdjęła pokrywkę i aż krzyknęła z radości. W środku był piękny, srebrny zegarek, o którym marzyła od dawna.
-Dziękuję..-powiedziała i ucałowała męża. Nie tylko ona cieszyła się z prezentu. Michał dostał garnitur, Celina skórzaną torebkę, Lena piękne buty , pani Maria szal z kapeluszem, a Władek dostał piękne spinki do mankietu. Najbardziej zadowolone były dzieci.
-Mamo zobacz co dostałam!-zaczęła krzyczeć Łucja na widok nowego płaszczyka z berecikiem, a Jaś całą noc biegał wokół stołu, trzymając w rękach samolot.
-To co idziemy na pasterkę? Już prawie jedenasta.-powiedziała Ruda. Cała rodzina wstała od stołu i poszła do przedpokoju, aby przyszykować się do wyjścia. Pani Maria podeszła do Władka i szepnęła.
-Na pewno dasz radę iść?
Władek odwrócił głowę w jej stronę.
-Tak mamo, na pewno..
W tej samej chwili podeszła uśmiechnięta Ruda.
-Kochanie jeszcze kapelusz.. Zapomniałeś?-zapytała, zakładając Władkowi nakrycie głowy.
-Co ja bym bez ciebie skarbie zrobił?-zapytał całując ją w policzek.
-To co wszyscy gotowi do wyjścia?-zapytał Michał. Wszyscy zgodnie pokiwali głowami i wyszli na schody.
-Skarbie chodź do taty na rączki..-powiedział Władek, wyciągając ręce w stronę córeczki.
Ruda natychmiast zaprotestowała.
-Może lepiej nie..-powiedziała, robiąc smutną minę.
Władek popatrzyła się na nią.
-Chodź do wujka!-krzyknął Michał.-Ja Cię wezmę..
Łucja natychmiast pobiegła do niego i rzuciła mu się na ręce.
-Dziękuję..-szepnęła mu do ucha Ruda, po czym wszyscy razem zaczęli iść w stronę kościoła...

"A jeśli chcesz już narodzić w cieniu
Wojennych zgliszcz,
To lepiej zaraz po narodzeniu
Rzuć go na krzyż..."

4 komentarze:

  1. Mam uczulenie na Dłużewską !
    Domagam się Wandy i Bronka:)
    Ale bardzo ładne,ciepłe opowiadanie.Fajna relacja między Michałem a bratanicą .Życzę weny kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam uczulenie na Dłużewską !
    Domagam się Wandy i Bronka:)
    Ale bardzo ładne,ciepłe opowiadanie.Fajna relacja między Michałem a bratanicą .Życzę weny kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniale , jak zawsze ! Czekam na kolejną część :) . Pozdrawiam :* !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń