Mijały
dni, tygodnie, a Wiktoria żyła tylko wiarą, że lada dzień
przyjdzie od niego jakiś gryps, wiadomość listowna. Tak się o
niego bała. Łucja codziennie pytała, ale nikt jej nic nie
powiedział ani tego dlaczego go nie ma, ani kiedy wróci. Ruda była
zła, że nic jej nie powiedział o jego ojcu ale kiedy dowiedziała
się prawdy od jego matki wszystko zrozumiała.
Pani Maria
wróciła do pracy jednak nie było dnia żeby nie myślała o swoim
synku. Wiedziała że Władek da sobie rade, ale obiecała że gdyby
coś się stało nie da mu zginąć. On i Michał zawsze byli jej
największymi skarbami. Oczywiście zawsze liczyli się z jej
zdaniem. Czesław też. Zawsze. Wyjęła zdjęcie z wycieczki
rowerowej. Przejechała po nim palcami żeby zetrzeć kurz. Byli
wtedy tacy młodzi. Nie mogła uwierzyć co zrobiła z nimi wojna.
Kolejna wojna. Pochłonęła tylu ludzi łącznie z jej ukochanym
mężem i Ottem którego tak kochała. Zawsze kidy wracała z pracy
do domu, synowej i wnuczki, przechodziła przez cmentarz. Dzisiaj
było podobnie. Tym razem jednak przyszła do domu wcześniej niż
zwykle. Zobaczyła Wiktorię krzątającą się po kuchni.
-Dzień dobry
mamo.-powiedziała Ruda z uśmiechem.
-Witaj
kochanie. Jak miną dzień.-odpowiedziała teściowa.
-Dobrze.
-U mnie też. Żadnej wiadomości od
Władka?
Ruda zrobiła smutną minę.
-Żadnej.
Pani Maria popatrzyła się na nią.
-Nie martw się przecież wiesz że on
wróci.
-Kiedy...? Za rok?!?-krzyknęła
Wiktoria.
-Uspokój się..-poprosiła Maria
przytulając synową.-Ile minęło? Miesiąc? Dwa?
-No właśnie. Trzy miesiące. Ile
jeszcze ma minąć?!? Ile??!
Pani Maria nie chciała już dłużej
denerwować synowej. Kochała ją jak córkę. I nie chciała żeby
coś się jej stało. Władek musiał wrócić do niej i do Rudej.
Nie brała pod uwagę słowa „śmierć”. Wtedy rozległ się
dzwonek.
-Pójdę otworzyć- zaproponowała
Ruda.
W drzwiach stał mężczyzna.
-Pani Wiktoria Konarska?-zapytał.
-Tak, a o co chodzi?-odpowiedziała.
-Mam pani przekazać gryps. Ze
szpitala.
-A czy to na pewno do mnie? Może
pomylił się pan.. Pewnie chodzi o Marię Konarską.
-Mam przekazać ten gryps pani
Konarskiej Wiktorii. Jeszcze dobrze słyszę.
-A od kogo? Jeśli można wiedzieć.
-Nie wiem ja tylko odnoszę do tego kto
ma dostać.
-Aha... To nic dziękuję..
Wiktoria zamknęła drzwi.
-Kto to był?-zapytała pani Maria.
-Jakich
mężczyzna.-powiedziała.-Przyniósł gryps. Ze szpitala.
-Ze szpitala...?-zapytała zdziwiona
Maria.
-Na początku myślałam że do mamy..
A teraz już nie wiem.
-Otwórz to się dowiesz..
-Ale ja się boję.. Znam tam tylko
doktor Hannę i mamę.
W końcu po kilku obawach otworzyła
gryps. Był on od doktor Hanny.
„Kochana Wiktorio! Wiem że nie
powinnam pisać ale jest u nas Władek. Wiem że to twój mąż więc
postanowiłam że powinnaś wiedzieć. Hanna”
Ruda
pobladła i opadła na krzesło. Pani Maria od razu zapytała.
-Co
się stało?
Ruda
odwróciła głowę.
-Władek,
on..-zaczęła.
-Co
Władek. Wiktorio! Co z Władkiem..?!?
Ruda
wstała z krzesła i natychmiast wzięła płaszcz i wybiegła z
domu. Pani Maria próbowała ją dogonić ale nie była w stanie.
Dziewczyna biegła tak szybko jak mogła.
To jest na razie mój wpis który na dwa miesiące prawdopodobnie jest tym ostatnim. Nie będę miała możliwości do końca października dodawać postów ponieważ nie będę miała możliwości dodawania postów. Nie martwcie sie ponieważ inne wątki są tak jakby dopasowane do czasu. Napisałam o wiele wiele do przodu w czym znalazł sie także czas na piękny okres którym jest BOŻE NARODZENIE. Postaram się więc dodać ten fragment na wigilię więc będę was troszkę trzymała w niepewności. Bardzo was przepraszam za końcówkę ponieważ zostawia ona wiele niewyjaśnionych wątków. Nie martwcie sie. Jak tylko będę mogła dodam post. Całuję wszystkich czytających, i życzę wspaniałej reszty wakacji... WIKUSIA <3
świetne trzyma w napięciu tylko szkoda,że nie ma nic o reszcie bohaterów
OdpowiedzUsuńmusisz być cierpliwa.. w końcu pojawią się wszyscy..<3
OdpowiedzUsuń