Władek
znów otworzył mocno zaklejoną kopertę zaadresowaną do niego. Nie
lubił tego robić. W takich kopertach zawsze była ta sama treść
listu. Znów musiał wyjechać. Znów musiał zostawić Wiktorię
samą z córeczką, a przecież tak ich kochał.
-Kochanie
co przyszło?-zapytała Ruda z kuchni,jednak nie usłyszała
odpowiedzi. Natychmiast rzuciła talerze i pobiegła do męża.
Przytuliła się do niego po czym powiedziała.
-Ja nie
chcę żebyś znów wyjechał! Nie chcę słyszysz???-rozpłakała
się.
-Skarbie ja
też tego nie chcę.- odpowiedział jej czułym głosem.
-Ale i tak
nas zostawisz!
-Kochanie...-zaczął
uspokajać Rudą.
-Wiesz jak
ja się o ciebie za każdym razem boję?
-Wiem..
-A jak ci
się coś stanie?! Co ja wtedy zrobię!!?
Władek
chciał przytulić żonę, ale Wiktoria zaczęła się wyrywać. Nie
chciał żeby znów wszystkie noce były nie przespane. Tym razem nie
musiał się o to martwić. Jutro miał opuścić dom. Jutro. Jeden
dzień na pożegnanie się z rodziną bo gdyby naprawdę mu się coś
stało?
Ruda
wiedziała że nie mogła nic poradzić na to że mąż musiał ich
opuścić. Przecież miała się zachowywać jak przystało na żonę
oficera. Przyrzekała to przed Bogiem. Zawsze kiedy myślała że
Władek nie żyje on stawał w drzwiach i znów wszystko wracało do
normy. Bała się że tym razem będzie inaczej.
*
* *
Lenka
wstała cicho i położyła śpiącego Jasia na poduszce. Uwielbiała
patrzeć na śpiącego synka który zawsze miał mnóstwo do
powiedzenia. Ostatnio był jednak cichy. Bardzo cichy. Może dlatego
że on już wszystko wie.
-Mamo??-
usłyszała nagle za plecami.
-Tak
skarbie?
-Miałaś
mi coś powiedzieć.
Lenka
posmutniała. Wiedziała że kiedyś przyjdzie ten dzień ale jeszcze
nie teraz.
-Ubierz się
to odwiedzimy Łucję..-na jej twarzy wreszcie pojawił się uśmiech.
Jaś
natychmiast wstał i pobiegł do pokoiku aby wziąć swoje ubranka i
ubrać się.
W domu
Konarskich od rana panowała smutna atmosfera. Ruda pakowała coś do
plecaka męża, a Władek usypiał Łucję. Wiktoria popatrzyła się
na nich i ukradkiem otarła łzę. Zawsze miała przed oczami tych
wszystkich ludzi którzy zostali pozbawieni życia przez wojnę.
Pamiętała jak ona się czuła kiedy matka powiedziała jej że
ojciec nie żyje. Kiedy cierpiała była już dorosła. To jak
miałaby się czuć Łucja kiedy Władkowi coś by się stało?
-Mała
śpi..-powiedział Władek przytulając Wiktorię.
-To dobrze.
Nie będzie płakać. -otarła łzę cieknącą po policzku.- Twój
plecak.
Władek
przytulił zapłakaną żonę. Nie chciał ich opuszczać. Za bardzo
je kochał żeby je zostawić. W tej chwili do pokoju weszła pani
Maria.
-Znów nas
opuszczasz?-zapytała patrząc ze smutkiem na syna.
Ruda wciąż
tkwiła w ramionach męża. On wcale nie chciał jej puszczać.
-Wrócę,
słyszysz?-szepnął jej do ucha.-Wrócę...
Podszedł do
matki. I przytulił ją tak jak kiedyś kiedy wokół była wojna, w
ojca już przy nich nie było. Matka puściła syna, ale nie mogła
przestać płakać. Wrócił do Rudej..
-Pamiętaj
co mi obiecałeś...-powiedziała po czym pocałowała męża.
Władek
jeszcze raz popatrzył na córeczkę i pocałował ją w policzek po
czym wyszedł.
Maria
przytuliła Rudą i obie nie przestały płakać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz