środa, 7 sierpnia 2013

cz. X "Kolejny list..."

Władek znów otworzył mocno zaklejoną kopertę zaadresowaną do niego. Nie lubił tego robić. W takich kopertach zawsze była ta sama treść listu. Znów musiał wyjechać. Znów musiał zostawić Wiktorię samą z córeczką, a przecież tak ich kochał.
-Kochanie co przyszło?-zapytała Ruda z kuchni,jednak nie usłyszała odpowiedzi. Natychmiast rzuciła talerze i pobiegła do męża. Przytuliła się do niego po czym powiedziała.
-Ja nie chcę żebyś znów wyjechał! Nie chcę słyszysz???-rozpłakała się.
-Skarbie ja też tego nie chcę.- odpowiedział jej czułym głosem.
-Ale i tak nas zostawisz!
-Kochanie...-zaczął uspokajać Rudą.
-Wiesz jak ja się o ciebie za każdym razem boję?
-Wiem..
-A jak ci się coś stanie?! Co ja wtedy zrobię!!?
Władek chciał przytulić żonę, ale Wiktoria zaczęła się wyrywać. Nie chciał żeby znów wszystkie noce były nie przespane. Tym razem nie musiał się o to martwić. Jutro miał opuścić dom. Jutro. Jeden dzień na pożegnanie się z rodziną bo gdyby naprawdę mu się coś stało?
Ruda wiedziała że nie mogła nic poradzić na to że mąż musiał ich opuścić. Przecież miała się zachowywać jak przystało na żonę oficera. Przyrzekała to przed Bogiem. Zawsze kiedy myślała że Władek nie żyje on stawał w drzwiach i znów wszystko wracało do normy. Bała się że tym razem będzie inaczej.


* * *
Lenka wstała cicho i położyła śpiącego Jasia na poduszce. Uwielbiała patrzeć na śpiącego synka który zawsze miał mnóstwo do powiedzenia. Ostatnio był jednak cichy. Bardzo cichy. Może dlatego że on już wszystko wie.
-Mamo??- usłyszała nagle za plecami.
-Tak skarbie?
-Miałaś mi coś powiedzieć.
Lenka posmutniała. Wiedziała że kiedyś przyjdzie ten dzień ale jeszcze nie teraz.
-Ubierz się to odwiedzimy Łucję..-na jej twarzy wreszcie pojawił się uśmiech.
Jaś natychmiast wstał i pobiegł do pokoiku aby wziąć swoje ubranka i ubrać się.




W domu Konarskich od rana panowała smutna atmosfera. Ruda pakowała coś do plecaka męża, a Władek usypiał Łucję. Wiktoria popatrzyła się na nich i ukradkiem otarła łzę. Zawsze miała przed oczami tych wszystkich ludzi którzy zostali pozbawieni życia przez wojnę. Pamiętała jak ona się czuła kiedy matka powiedziała jej że ojciec nie żyje. Kiedy cierpiała była już dorosła. To jak miałaby się czuć Łucja kiedy Władkowi coś by się stało?
-Mała śpi..-powiedział Władek przytulając Wiktorię.
-To dobrze. Nie będzie płakać. -otarła łzę cieknącą po policzku.- Twój plecak.
Władek przytulił zapłakaną żonę. Nie chciał ich opuszczać. Za bardzo je kochał żeby je zostawić. W tej chwili do pokoju weszła pani Maria.
-Znów nas opuszczasz?-zapytała patrząc ze smutkiem na syna.
Ruda wciąż tkwiła w ramionach męża. On wcale nie chciał jej puszczać.
-Wrócę, słyszysz?-szepnął jej do ucha.-Wrócę...
Podszedł do matki. I przytulił ją tak jak kiedyś kiedy wokół była wojna, w ojca już przy nich nie było. Matka puściła syna, ale nie mogła przestać płakać. Wrócił do Rudej..
-Pamiętaj co mi obiecałeś...-powiedziała po czym pocałowała męża.
Władek jeszcze raz popatrzył na córeczkę i pocałował ją w policzek po czym wyszedł.

Maria przytuliła Rudą i obie nie przestały płakać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz